I SKĄD TA WZNOWA?
No właśnie skąd?
Jak to się stało że po pół roku od ostatniego razu znowu leżę
w szpitalu (tym razem nowym na św. wincentego) i znowu po raz trzeci
jestem po operacji… to dopiero zagwozdka.
Ile
ludzi tyle przypadków i chociaż mogę się czuć wyjątkowo bo
jestem w 2,3 lub 4 procentowym błędzie statystycznym ( wg różnych
źródeł) to wcale tak nie jest. Oczywiście wolałabym żeby ten
zaszczyt mnie nie kopnął w dupę (ani w cyc)
Limfadenektomia
pachy jak to brzmi?
Bałam
się tego strasznie a raczej perspektywy ćwiczenia ręki codziennie
aby nie dostać obrzęku ale na razie nie jest tak źle a już na
pewno o niebo lepiej niż po ostatniej operacji czyli podwójnej
mastektomii z jednoczesną rekonstrukcją po której w prywatnej
klinice na drugi dzień rano wypuścili mnie do domu (operacja była
wieczorem) z czterema drenami i gdzie nie byłam w stanie oddychać i
rozmawiać a co dopiero pójść do łazienki. Przy najprostszych
czynnościach potrzebowałam wtedy pomocy.
Więc
reasumując teraz nie jest źle tylko jeden dren ledwo cieknie i mogę
się ruszać i pisać bzdury:)
no więc leżę w
tym szpitalu i jak pójdzie dobrze to jutro mnie wypiszą i trochę
spokoju a potem wyniki hist-pat. I tu już pewnie nie będzie różowo
bo na oko chirurga węzły były brzydkie bo jakby były ładne toby
wyciął tylko jedno piętro a nie wszystkie. Jeżeli się rozniosło
to pewnie przez to że na operację czekałam półtorej miesiąca
nie mogąc się o nią doprosić! Nie wiem czy taki okres oczekiwania
to jest standard w NFZ. Pewnie tak. A może nie, nie wiem nie będę
już teraz tego rozstrząsać bo i sił szkoda.
A na dodatek
prosiłam chirurga żeby mi dał szwy rozpuszczalne a tu jak wół na
karcie pisze zdjęcie szwów więc pewnie mi dał zwykłe. Jak
zwykle…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz