sobota, 24 lutego 2018

Life goes on

Moi Drodzy przepraszam za nieobecność. Musiałam  psychicznie odpocząć od bloga. Stworzyłam go z potrzeby pisania i nie wiem czemu ale ostatnio nie miałam potrzeby pisać a nawet tu wchodzić. Wręcz miałam fizyczną blokadę. Niesamowite jest to, że tyle się nie odzywałam a nadal mam kilkadziesiąt wejść na dzień. Czyżby sami znajomi😉?
Zakończyłam radioterapię bez większych strat, i żeby nie post na blogu to pamiętałabym ją całkiem nieźle. Poszło szybko. Wbrew zaleceniem smarowałam się moim ukochanym bio kremem kokosowym i na skórze nie widzę żadnej różnicy. Usunęłam też jajniki w międzyczasie. Była to decyzja z którą i tak zwlekałam. Bez komplikacji, jedynie uderzenia gorąca i zimne poty sto razy na noc są dość wkurwiające.
Life goes on. W piątek miałam usg cyca i choć lekarka już mnie przeraziła bo pachę po operacji oglądała wyjątkowo dłuuugo to są tam tylko zwłóknienia i dostałam BIRADS 2. Na początku marca mam tomograf. Każde badanie to niesamowity stres ciekawe czy można się do tego przyzwyczaić...

Co dalej

Wszystko dobrze, wyniki badań w normie, nie znaleziono raka!