Jak
się czuję po chemii? - pytają. Nie wiem jak mam to opisać,
myślę, że ciężko jest wytłumaczyć komuś kto tego nie przeżył.
Tuż po podaniu skołowana, rozbita tak jakby trochę na kacu, niby
coś się dzieje dookoła mnie ale to do mnie nie dochodzi. Mam
przytępione zmysły, chcę się położyć i żeby wszyscy mi
najlepiej dali święty spokój.
I
dzisiaj właśnie leci chemia nr 3. Wszystko jakoś tak sprawnie
poszło, że leci już docetaxel a jest dopiero za 15 min. trzecia.
W
międzyczasie mojego niepisania wydarzyło się dużo fajnych i
niefajnych rzeczy, które opiszę w następnym wpisie.
Wpis z piątku , jakoś tak nie było okazji... w sobotę byliśmy z dziećmi u znajomych, w niedzielę lał deszcz przespałam cały wieczór, wczorajszy dzień praktycznie przeleżałam przed telewizorem z serialem Suits (który daleko odbiega od rzeczywistości), dziś trochę lepiej, ugotowałam zupę z buraków i spaghettti z cukinii i to moja cała aktywność na dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz