Ludzie
to są jednak pojebani. Dziś byłam mimowolnym świadkiem rozmowy.
Kobieta poinformowała drugą, że ma przerzuty na kościach i
wątrobie ale „ będzie dobrze” „bo co ma nie być”.
Ta
druga, skądinąd obca ,nie wiedziała co odpowiedzieć. Bo mając do
wyboru kilka scenariuszy co
masz powiedzieć? : Dobrze już nie
będzie, proszę się szykować na koniec, który nadejdzie prędzej
lub później ,owszem jest jakaś nikła szansa, iż wynajdą jakieś
ultranowoczesne lekarstwo na raka ale zanim je zarejestrują to i tak
umrzesz. Skąd ta nadzieja, że będzie dobrze, niby dlaczego ma
być.?! Skąd to głupie myślenie, że nawet jak choruję na raka i
mam przerzuty to jest ok bo to inni umierają na raka, mnie to nie
dotyczy i dotyczyć nie będzie.. no skąd? Powiedzcie mi.
Co
najlepsze to tez jestem taka pojebana, że pomimo iż czasami mam
wyłamy w moim optymizmie to generalnie wydaje mi się, że się
wyleczę, że będzie dobrze.
Aga a co można powiedzieć w takiej sytuacji? Każdy w obliczu niechybnej śmierci głupieje. Z drugiej strony nadzieja to to, co nam jeszcze zostało ;)
OdpowiedzUsuńFakt. Mózgi nam nieźle skonstruowano jeżeli chodzi o wypieranie pewnych rzeczy. W jakimś poradniku nazwano to strategią strusia. Ja tam trzymam kciuki za Twoje naświetlania, oby lekkimi były...
OdpowiedzUsuńNa razie jest spoko loko ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń