piątek, 20 października 2017

Chemioterapia nr 5

Muszę wyjaśnić,iż post jest sprzed tygodnia, ale że wyjechałam to nie zobaczyłam, że się nie opublikował, więc nieco opóźniony ale zawsze...


Tak, tak w końcu ją dostałam wczoraj. Ta była z niezłymi przebojami. Pierwszy raz miałam odroczoną ze względu na niski poziom białych krwinek i neutrofili. Miała być odroczona o tydzień na piątek. Ale w czwartek przy okazji innych badań zrobiłam sobie też morfologię i się przeraziłam bo moje neutrofile nie dość że przez tydzień nie wzrosły to jeszcze zmalały do poziomu lekko ponad 1000,  a żeby dostać chemię muszę mieć 1500. Z malutką nadzieją pojechałam więc w piątek do szpitala i pobrałam krew. Dowiedziałam się też,  że  przed pobraniem należy zjeść porządne śniadanie, poruszać się i jak ktoś pali to zapalić fajkę. Wszystko po to, że część neutrofili jest osadzona na ściankach i zlatują do krwi gdy coś się dzieje czyli np zjemy. Lepiej późno niż później... Jakież było moje zdumienie, gdy się dowiedziałam że krwinki wzrosły do 1480 czyli byłam na granicy. Ale, że w sobotę z rana wylatywałam na weekend z koleżankami lekarka nie była przekonana, czy mi podać czy nie. Zarzio (nivestim) poprzednio nie zadziałał więc postanowiła zdać się na los. Jak w szpitalnej aptece będzie longuex (odpowiednik neulasty) to mi wpuści a jak nie to nie. Ostatecznie wtedy nie dostałam, dostałam wczoraj w takich oto pustych okolicznościach



i nawet się cieszę bo wyjazd był przedni. Takie oderwanie się od rzeczywistości. Co prawda jak jedzie 5 lasek o dość silnej osobowości, które na co dzień  nie przebywają ze sobą 24 godziny na dobę to muszą być starcia (choć wiadomo, że lepiej by było jakby ich nie było;), ale i na tym polu nie było źle. Poza tym najadłam się świeżych ryb, popiłam białego winka, nawdychałam morskiego powietrza bo byliśmy w Bari i łapnęłam witaminę D bo było słońce i cieplutko.


1 komentarz:

Co dalej

Wszystko dobrze, wyniki badań w normie, nie znaleziono raka!